poniedziałek, 29 grudnia 2008

7

Wtedy właśnie musieliśmy chodzić z a pastwisko do domu Nancy, żeby ją ściągnąć do zrobienia śniadania. Zatrzymywaliśmy się nad rowem, bo ojciec zakazał nam zbliżac się do Juby - krępego Murzyna z blizną na twarzy po cięciu brzytwą - i rzucaliśmy kamieniami w dom Nancy, póki nie podeszła do drzwi, cała goła, i nie wytknęła głowy.
- Dlaczego rzucacie w dom? - pytała. - Dlaczego rzucacie, małe diabły?
- Tata mówi, żebyś przyszła i zrobiła śniadanie - odpowiadała Caddy. - Ojciec mówi, że już śniadanie spóżniło się pół godziny i żebyś zaraz szła.
- Żadne śniadanie mruczała Nancy. - Musze spać i spać.
- Na pewno piłaś - twierdził Jason. - Tata mówi, że okropnie pijesz. Piłaś, Nancy?
- Kto tak mówi, kłamie! - oburzała się Nancy. - Musze spać i spać. Żadne śniadanie.
Po chwili przestawaliśmy rzucać kamieniami i wracaliśmy do domu. Kiedy Nancy się wreszcie zjawiała, było juz za póżno, żeby iść do szkoły. Zawsze myśleliśmy, że Nancy jest tak zaspana po whisky. Myśleliśmy tak aż do dnia, kiedy ją drugi raz aresztowano i prowadzono do celi, i właśnie przechodził pan Stovall.
Pan Stovall był kasjerem w banku i starszym gminy babtystów, Nancy zaczęła wykrzykiwać:
- Kiedy mi zaplacisz, biały człowieku? Kiedy mi zapłacisz, bialy człowieku? Ostatnie trzy razy nie zapłaciłeś ani centa...
Pan Stovall uderzył ją. Upadła, ale dalej powtarzała:
- Kiedy mi zapłacisz, biały człowieku? Ostatnie, trzy razy nie dałeś ani centa... - i powtarzala, póki pan Stovall nie kopnął jej czubkiem buta w twarz. Szef porządku publicznego chwycił pana Stovalla. Nancy leżała na ulicy i śmiała się. Splunęła krwią i zębami i powtórzyła: - Ostatnie trzy razy nie zapłaciłeś ani centa.
(W. Faulkner That Evening Sun, tłum. Jan Zakrzewski)


zło rodzi zło, tak jak dobro rodzi dobro
to co mówimy ma wielkie znaczenie
żebyśmy potrafili pamiętać, że nie warto mówić złych rzeczy, bo to szatan podpowiada

Brak komentarzy: